2 sierpnia 2011

2. Nowy nauczyciel

Rozdział zawiera wątek erotyczny, treść nieprzeznaczoną dla dzieci, dlatego życzę miłego czytania. xD

Dotarliśmy do drzwi jego gabinetu. Snape zamknął je zaklęciem, po czym odłożył różdżkę na stół. Było tu ciemno i zimno, w kominku nie płonął nawet mały płomyczek ognia. Na półkach za biurkiem znajdowały się słoje z przeróżnymi, obślizgłymi częściami zwierząt i roślin marynującymi się w różnokolorowych wywarach. Nad wygaszonym paleniskiem wisiał pękaty, żelazny kocioł wypełniony jakimś bulgoczącym eliksirem, co było dziwne, ponieważ pod kotłem nie płonął ogień. Podczas gdy Snape zaczął odliczać szare kamienie na ścianie, ja zajrzałam do środka.
— Co to za mikstura? — zapytałam.
W tym samym czasie rozległ się odgłos przesuwanych po ziemi kamieni, a w ścianie ukazało się przejście. Już wielokrotnie widziałam, jak to robił.
— Nic, o czym musisz wiedzieć — odparł i wyciągnął rękę w moją stronę. — Chodź już.
Zrobiłam, co mi kazał, nieco urażona jego ostrą odpowiedzią. Zaprowadził mnie do średniej wielkości sypialni. Nagie, kamienne ściany dodatkowo dodawały wnętrzu surowości. Nie było tu ani jednej dodającej przytulności ozdoby. Byłam w tym pomieszczeniu kilka razy, a od mojej poprzedniej wizyty pokój w ogóle się nie zmienił. Duża, dębowa szafa stała w kącie, pod ścianą umiejscowione zostało skromne, jednoosobowe łóżko z czterema kolumnami, nakryte czarną, cienką, materiałową kołdrą, a w kredensie tuż obok drzwi do malutkiej łazienki znajdowało się kilka butelek z przeróżnymi trunkami. Snape podszedł do niego, wyciągnął dwa kieliszki i napełnił je czerwonym winem skrzatów. Upił trochę i wręczył mi drugi kieliszek. Nie przepadałam za alkoholem, ale miałam już tyle lat, że po prostu nie wypadało mi odmówić.
— Nie odzywałaś się przez całe wakacje. Tęskniłem za tobą — powiedział spokojnie, siadając na brzegu łóżka tuż obok mnie. Pochylił się nade mną, a jego usta zaczęły powoli przesuwać się po mojej szyi.
— Akurat. Tak jakoś wyszło. Ale teraz tu jestem, więc nie powinieneś narzekać, profesorze — odparłam i przechyliłam kieliszek, by wypić jego zawartość jednym haustem. Przełknęłam, krzywiąc się nieznacznie. Wino miało wytrawny smak, ale wciąż był to smak alkoholu. — I co, Dumbledore znów odrzucił twoje podanie?
— Jak widać, tak — powiedział z naciskiem, a jego lewa ręka zaczęła rozpinać guziki mojej szaty. Natychmiast odepchnęłam go delikatnie od siebie, ale na mojej twarzy malowało się ostrzeżenie.
— Jeśli nie zapalisz w kominku, będę zmuszona protestować. Jest mi zimno — oświadczyłam, ale Snape ani myślał spełnić mojej prośby. Usiadł za mną na łóżku, wciąż rozpinając mi szatę.
— Kominek nie będzie potrzebny, żeby zrobiło ci się cieplej — stwierdził. Zsunął mi z ramion szatę, całując je delikatnie. — Lubisz mnie chociaż trochę, hmm?
— Tylko trochę — odparłam, śmiejąc się ochryple.
Jego powłóczysty dotyk łaskotał moją skórę, zwłaszcza tę na piersiach. Wolałam, kiedy zachowywał się wobec mnie nieco bardziej bezwzględnie. Bo jakoś tak się zdarzyło, że od czasu do czasu sypialiśmy ze sobą. Nic specjalnego, po prostu zwykły seks bez zobowiązań. Pierwszy raz to zrobiłam, kiedy miałam piętnaście lat, pod koniec czwartej klasy. I od tamtego momentu co jakiś czas spędzaliśmy razem noc. Był moim pierwszym i jak dotąd jedynym mężczyzną, ale nie kochałam go. Dawał mi naturalnie cudowne fizyczne przeżycia i lepsze stopnie. To był jasne dla obu stron.
Oparłam głowę o jego ramię, czekając, aż rozbierze mnie do końca. Tego wieczora byłam nieco zmęczona, więc nie zamierzałam okazywać kreatywności w łóżku. Snape jednak nie narzekał, zdjął ze mnie resztę ubrań, po czym odrzucił na bok swój czarny płaszcz. Odwróciłam się bez zbytniego entuzjazmu, by móc zająć się jego rozporkiem. Mistrz Eliksirów pochwycił szybko moje usta, wsuwając pomiędzy nie swój język. Całowałam w życiu już kilku facetów, ale Severus Snape sprawdzał się w tym najlepiej. Zawsze wkładał w to całą pasję i namiętność. Szybko pozbył się spodni, a kiedy położyłam się na nim, poczułam, że w okolicy podbrzusza uwiera mnie twarde, wciąż rosnące wzniesienie. To, czy sypiał w czasie wakacji z innymi kobietami, zupełnie mnie nie interesowało. Wiem jednak, że on sam poczułby się urażony, gdybym spędziła noc z kimś nowym. Zdjął resztę ubrań, po czym wciągnął mnie pod kołdrę. Był dobrze zbudowanym mężczyzną, a jego ciężar przyniósł mi ciepło, którego na obecną chwilę pragnęłam. Jedno mocne pchnięcie wystarczyło mu, by wejść we mnie za pierwszym razem. Natychmiast porzucił swoją subtelność, stał się tyranem, którego chciałam w nim rozbudzić. Jego szybkie, impulsywne ruchy prędko doprowadziły mnie niemal do euforii; zacisnęłam mocno dłonie na jego plecach, policzek przycisnęłam do szyi, jęcząc cicho. Poczułam jego jedną rękę wplatającą się w moje włosy, drugą zaciskającą się na jednym z pośladków. Jakoś odnalazłam jego wargi i wsunęłam pomiędzy nie język, ale pocałunki, które oddawał, nie były tak silne, jak ruchy pomiędzy moimi rozpalonymi udami. Nie pozwolił mi dojść do siebie, tylko wbił się we mnie głębiej. Na brak atrakcji nie mogłam narzekać. Szarpnął mnie za włosy, by odchylić mi głowę do tyłu. Szybkie tempo sprawiło, że osiągnęłam szczyt dość prędko, krzycząc jego imię. Brakowało mi tego przez te dwa miesiące. Chwilę potem doszedł on, z przeciągłym jękiem i twarzą wtuloną w moją szyję. Gorąca strużka dopełniła mą rozkosz. Snape zsunął się ze mnie, dysząc ciężko, z sercem walącym w piersi. Ja zaś drżałam na całym ciele. Położyłam się na jego piersi unoszącej się w szybkim, nierównym oddechu. Czułam się niesamowicie odprężona. Zamknęłam oczy, ręka gładząca moje włosy sprawiła, że natychmiast zachciało mi się spać. Zapragnęłam zostać w jego ramionach przez resztę nocy. Severus odetchnął ostatni raz, a ja poczułam jego usta na swoim spoconym czole.
— I jak? Zadowolona? — zapytał cicho.
— Mogło być gorzej — odparłam. Jedną ręką objął mnie, drugą zaś zaczął rysować na moich plecach jakieś niewidzialne wzory. — Powiedz mi… Krążą plotki, że Harry Potter dostał się do szkoły latającym samochodem. To prawda?
Spojrzałam w jego wciąż pałającymi od nadmiaru emocji oczyma, oczekując odpowiedzi. Był jak dotąd jedyną poza Josephine osobą, której oczy nie budziły we mnie niepokoju. Było to prawdopodobnie spowodowane tym, że poprzez łóżko staliśmy się dla siebie bardzo bliscy. Poza tym on znał moją tajemnicę, ufałam mu.
— Tak. Dostali szlaban, choć rozsądniej byłoby usunąć ich ze szkoły — odrzekł Mistrz Eliksirów. — Obawiałem się, że jeszcze tu będą, ale najwidoczniej McGonagall ich wyprowadziła.
Odgarnął mi włosy z twarzy i pocałował mnie, zaciskając dłoń na moich włosach z tyłu głowy. Zaśmiałam się cicho, sama nie wiedziałam, dlaczego. Jak wspomniałam wcześniej: do Snape’a nic nie czułam, ale lubiłam to, kiedy mnie obejmował, całował… Czułam się wtedy bezpiecznie jak nigdy. Sierociniec próbował wypaczyć ze mnie potrzebę ciepła. Z dziećmi, które nie tęsknią za domem rodzinnym, którego nigdy nie miały, jest mniejszy kłopot. Ale we mnie to pragnienie zostało wepchnięte w głąb serca. Byłam jak czarna dziura pochłaniająca wszystko, co stanie jej na drodze. Gdzieś w otchłani serca bardzo chciałam, żeby ktoś mnie pokochał. Maska, którą sobie stworzyłam, wszystkich odstraszała. Arogancja, cynizm, sarkastyczny ton, dystans do siebie. Tak, ludzie pragnęli mojego towarzystwa, ale nie dlatego, że lubili mnie za osobowość. Wzbudzałam jedynie ciekawość, nic więcej. Nikomu jeszcze nie chciało się poświęcić mi choć trochę czasu, żeby poznać mój charakter.
Odsunęłam się i na powrót położyłam głowę na jego ramieniu. Serce biło w nim już miarowo, a pot, który zrosił jego ciało zdążył wyschnąć.  
— A Lockhart? Opowiedz mi o nim — mruknęłam, gładząc powoli jego nagi tors. Droczenie się z nim sprawiało mi przyjemność, a doskonale wiedziałam, że ten wypacykowany goguś wywoływał w nim większy gniew niż pozostali nauczyciele obrony przed czarną magią razem wzięci.
— To zapatrzony w siebie narcyz, pusty laluś i półgłówek — stwierdził bez chwili wahania mocno brzmiącym głosem. — Dam sobie uciąć głowę, że nie dokonał nic z tych rzeczy, którymi się wciąż przechwala.
— No nie wiem, wygląda na gościa, który mógłby się zabić, skacząc ze swojego ego na IQ — powiedziałam całkiem spokojnie. Ujęłam jego lewą rękę i zaczęłam całować jego palce, potem wnętrze dłoni. Na przedramieniu widniał już od dawna nieczynny Mroczny Znak. Obrysowałam go kilkakrotnie palcem, mrucząc: — Zastanawiam się, czy nie powiedzieć o tym wszystkim Josephine. No wiesz, o moim pochodzeniu i o nas…
— A po co? — zdziwił się Snape, podnosząc natychmiast głowę. W jego głosie usłyszałam przerażenie, które było zupełnie nie w jego stylu. — Dobrze wiesz, że takie kontakty nauczyciela i uczennicy są surowo zabronione w Hogwarcie. Gdyby Dumbledore się dowiedział, usunąłby cię ze szkoły, a ja zapewne musiałbym szukać nowej pracy. Chcesz, żeby cię wytykali palcami? Śmierciożercy, a tym bardziej córki i krewni Czarnego Pana nie są w naszych czasach dobrze postrzegani. Josephine chlapnie coś, jak zwykle zresztą, i po tajemnicy!
Rozbawiło mnie jego przerażenie i ironia, która była formą obrony profesora. Znów zaśmiałam się cicho i musnęłam ustami jego prawy obojczyk.
— I tak już wzbudzam zainteresowanie — oświadczyłam z uśmiechem. — Najpierw będą mnie kojarzyć z dziwnymi strojami, dopiero potem z faktem, że jestem córką Lorda Voldemorta.
Nauczyciel pokręcił z niedowierzaniem głową.
— Nie mam pojęcia, jak ty to robisz, że o wszystkim mówisz tak spokojnie — westchnął.
— Po prostu olewam ludzi, bo mnie nie znają, więc nie mogą powiedzieć prawdy na mój temat — odparłam. — No, chyba że wmawiają mi, że te paznokcie są sztuczne. — Wyciągnęłam rękę, aby mu zademonstrować długość moich dwucalowych pazurów pomalowanych czarnym lakierem. — Pójdę już, mam nadzieję, że ci się podobało, profesorze.
Pocałowałam go w policzek, zsunęłam się z niego i zaczęłam się ubierać. Snape obserwował mnie uważnie, odezwał się dopiero, kiedy byłam już kompletnie ubrana:
— Oczywiście. Kiedy znów się zobaczymy?
— Jutro. Na eliksirach. — Zaśmiałam się, narzucając na ramię torbę.
— Przestań, wiesz, o czym mówię.
— No nie wiem, kiedy najdzie nas ochota. — Mrugnęłam do niego. — To tylko seks, nie ma dla mnie żadnej wartości poza przyjemnością. Dobranoc, profesorze.
Stuknęłam swoją różdżką w ścianę, a ta powili uniosła się, tworząc przejście. Nawet się nie odwróciłam, kiedy drzwi się za mną zamknęły. Wciąż czułam się zmęczona, dlatego od razu udałam się do dormitorium. Kiedy byłam z Severusem, straciłam rachubę czasu, ale duży, mahoniowy zegar wiszący w salonie Ślizgonów poinformował mnie, że jest już dwudziesta trzecia. Nie było jeszcze tak późno, lecz jedyną rzeczą, na jaką miałam obecnie chęć, był sen. Odnalazłam w sypialni dziewcząt pokój z tabliczką Rok siódmy, weszłam do środka, po czym padłam na swoje łóżko bez tchu. Sarah i Josephine siedziały przy okrągłym, małym stole i plotkowały, łazienka natomiast była zajęta. Foxy podniosła głowę i utkwiła we mnie pełen uwagi, ale i niepokoju wzrok.
— Gdzie byłaś tyle czasu? — zapytała.
— Nieważne, ale jestem wykończona — mruknęłam pomiędzy dwoma potężnymi ziewnięciami.
Mimo że dopiero co się ubrałam, już musiałam zdjąć szatę, aby przyodziać piżamę. Powiedziałam przyjaciółce „dobranoc”, zaciągnęłam zasłony dookoła mojego łóżka stojącego bokiem do zimnej, kamiennej ściany i nakryłam się kołdrą. Miękkość materaca była naprawdę rozkoszna w porównaniu z twardymi, żelaznymi łóżkami i szorstkimi, sztywnymi kocami z sierocińca, te hogwardzkie zdawały się wprost królewskie. Sen przyszedł tak szybko, że nawet tego nie poczułam.

*

Następnego ranka obudził mnie drażniący, brzęczący dźwięk budzika, nastawionego zapewne przez Josephine, bo zaledwie sekundę później dotarło do moich uszu jej ciche przekleństwo i odgłos uderzenia metalu o coś twardego. Przewróciłam się na drugi bok, próbując znów zasnąć, ale czułam się już wypoczęta. Jedyną rzeczą, która przeszkadzała mi w dormitorium Ślizgonów był całkowity brak okien. Wiadome mi było, że istnieją zaklęcia, za pomocą których można zrobić ich imitację nawet pod ziemią, ale jakoś Hogwart nigdy w nie nie zainwestował. Usiadłam pośród rozgrzebanej pościeli, ziewając szeroko. Pozostałe pięć dziewczyn, jedna po drugiej, blade i rozczochrane, wstawały, przeciągały się i zabierały się za poranną toaletę. Pierwsza do łazienki dobiegła Sarah, przy okazji odtrącając łokciem dziewczynę z nosem przypominającym purchawkę, z kędzierzawymi włosami i pulchnymi kształtami o imieniu Flawia. Wyjęłam ze swojego kufra plastikową, fioletową szczotkę i zaczęłam powoli rozczesywać swoje długie, kasztanowe włosy. Skupiona byłam jednak na czymś zupełnie innym. Moja klasa co roku miała nowego nauczyciela obrony przed czarną magią. Najlepszym z nich była zdecydowanie profesor Cooper, bardzo miła i doświadczona czarownica, która nauczała, kiedy chodziłam do drugiej klasy, ale z przykrością muszę stwierdzić, że dostała o wiele lepszą ofertę pracy w Durmstrangu, niż tutaj oferował jej Dumbledore, więc zrezygnowała. Nigdy specjalnie nie przejmowałam się tym, kto mnie uczył, ale jak do cholery mamy zdać egzaminy na koniec szkoły z obrony przed czarną magią, kiedy przygotowywać nas do nich będzie Gilderoy Lockhart? Już na początku zauważyłam po jego wyglądzie i zachowaniu, że jest mężczyzną, który dbanie o swoją urodę przekłada nad środki finansowe, a słowa Snape’a jeszcze mnie w tym utwierdziły. Nie potrzebowałam obserwacji podczas jego lekcji, aby to stwierdzić.

Prawda okazała się jednak gorsza od moich domniemań. Kiedy podczas śniadania profesor McGonagall rozdała każdej klasie ich plany zajęć, okazało się, że Ślizgoni z siódmego roku rozpoczynają właśnie obroną przed czarną magią, a owe dwie godziny mają z Puchonami. Dlatego udaliśmy się do klasy, ja zaś byłam jedyną dziewczyną, która nie poprawia nerwowo włosów i nie szepce z podnieceniem do swojej towarzyszki. Wszystkie rozmowy dotyczyły oczywiście Lockharta. Chłopcy wyglądali w większości na zmieszanych, nawet ci z domu zacnego wężoustego. Poncjusz dołączył się do mnie i Josephine, układając swoje książki na ławce obok moich.
— Czuję się głupio — mruknął.
— Ale chyba nie aż tak jak Weasley podczas dzisiejszego śniadania — odpowiedziałam, wspominając porannego wyjca, którego dwunastoletni Gryfon dostał od matki. Obie z Josephine zaśmiewałyśmy się z tego przez kilka chwil, dopóki zamieszanie w klasie nie zostało przerwane przez pojawienie się nauczyciela. Odchrząknął znacząco, a wśród uczniów zapanowała grobowa cisza.
— Witajcie — rzekł, uśmiechając się promiennie, po raz kolejny wprawiając mnie w zdumienie. — Wiem, że wszyscy dobrze mnie znacie z pierwszych stron gazet, ale nie zaszkodzi, jeśli się przedstawię. Nazywam się Gilderoy Lockhart, kawaler Orderu Merlina Trzeciej Klasy, honorowy członek Ligi Obrony przed Czarną Magią i pięciokrotny laureat nagrody Najbardziej Czarującego Uśmiechu tygodnika Czarownica.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, a ja poczułam, jak cierpną mi usta od patrzenia na to. Gilderoy Lockhart miał naprawdę zdumiewająco białe, równe zęby, których nikt z pewnością nie wstydziłby się pokazywać, ale sposób, w jaki on to robił, był dla mnie już sporą przesadą. Zerknęłam najpierw na Poncjusza, który siedział po mojej lewej stronie z miną wyrażającą prawdziwe ogłupienie, potem na Josephine. Ta miała na policzkach lekki rumieniec, a oczy, mimo że reszta twarzy pozostawała całkiem spokojna, śmiały się. Może i profesor Lockhart był przystojny, ale jakoś nie w moim typie. A w jej już tym bardziej. Westchnęłam ostentacyjnie i podparłam podbródek na zaciśniętej pięści, łokieć zaś oparłam na pomazanym graffiti blacie ławki. Nauczyciel ciągnął dalej:
— Jak tutaj widzę, zakupiliście wszyscy komplet moich dzieł. Świetnie. Zaczniemy zatem od krótkiego testu. Nie obawiajcie się jednak, chcę tylko sprawdzić, ile pozostało wam w głowach z lektury.
Machnął różdżką, a stos arkuszy leżących na jego biurku wzniósł się gwałtownie w powietrze. Kartki samodzielnie porozdzielały się i wylądowały miękko przed każdym uczniem. Spojrzałam na swój, podczas gdy profesor oznajmił, że mamy trzydzieści minut na jego rozwiązanie. Moje zdziwienie było ogromne. Książek Lockharta nie miałam w ręku od czasu wzięcia ich z półki w Esach i Floresach, więc nie można tu było mówić o jakiejkolwiek wiedzy. Spodziewałam się pytań w stylu W którym roku i za pomocą jakiej metody został pokonany wilkołak z Irvine, natomiast pierwszymi, na które padł mój wzrok były:

1. Jaki jest ulubiony kolor Gilderoya Lockharta?
2. Jakie jest skryte pragnienie Gilderoya Lockharta?
3. Jakie jest, według ciebie, największe do tej pory osiągnięcie Gilderoya Lockharta?

Uniosłam brwi. A jak się ma do czarnej magii czy obrony przed nią wiadomość, jaki kolor według Gilderoya Lockharta jest najładniejszy? Miałam taką regułę. Jeśli nie znałam odpowiedzi na jakieś pytanie, po prostu zostawiałam puste miejsce. Po co pisać tam głupoty? Podobnych pytań było pięćdziesiąt, więc ja nie odpowiedziałam na ani jedno z nich, czego też skutkiem było oddanie całkowicie nietkniętego arkusza na biurko nauczyciela. Myślałam już, że mam z głowy ten głupi, niczego niewnoszący sprawdzian, ale myliłam się. Zadzwonił dzwonek, a ja poderwałam się jak wszyscy, aby wyjść, kiedy…
— Panno Francis, proszę do mnie na momencik.
Wymieniłam z Josephine szybkie, przerażone spojrzenie, ale zgarnęłam stos książek do torby i podeszłam do biurka, przeciskając się przez idących w przeciwnym kierunku uczniów. Dziewczyny oglądały się za mną z zainteresowaniem. Zignorowałam to, przecież nie pierwszy raz ludzie się na mnie gapili. Stanęłam przez Lockhartem z miną jak najbardziej odpychającą, mając jednocześnie nadzieję, że zniechęci go do długiego przetrzymywania mnie w klasie.
— O co chodzi?
— O twój test. — To mówiąc, wyciągnął ze skórzanej teczki idealnie czysty pergamin z moim podpisem malującym się czarnym tuszem w lewym, górnym rogu kartki. — Eee… Trochę mnie zaskoczyłaś, nawet pan Lestrange odpowiedział na kilka pytań. Powiedz mi, kupiłaś moje książki?
— Tak.
— A przeczytałaś?
Pokręciłam głową, patrząc na niego tak nienawistnym wzrokiem, na jaki tylko było mnie stać. Złość piekła mnie w gardle, ale na twarzy byłam spokojna. Nie chciałam dać mu tej satysfakcji, że wyprowadził mnie z równowagi. Wiedziałam, że on właśnie należał do takich ludzi. Zacmokał cicho i jeszcze raz spojrzał na pusty arkusz papieru. Już miał coś powiedzieć, ale ja go uprzedziłam:
— Muszę panu powiedzieć, że nie interesuje mnie pańskie życie. Przykro mi.
Głos miałam suchy i beznamiętny, dlatego zabrzmiało to o wiele gorzej, niż gdybym powiedziała to w złości czy smutku. Lockhart to odczuł, bo pomiędzy jego jasnymi, idealnie równymi brwiami pojawiła się niewielka zmarszczka.
— Cóż, w takim razie muszę ukarać panią jednodniowym szlabanem. Zjawi się pani w moim gabinecie dziś wieczorem, zaraz po kolacji — rzekł, schował resztę swoich rzeczy i opuścił klasę, łopocząc połami swojej turkusowej szaty.

___________
Dziś znów krótko, ale chciałam nieco rozplanować ten rozdział i następny. Mam krótkie orędzie do narodu, ale to za chwilę. Powstali nowi bohaterowie, w tym Mary Madeleine, zapraszam tutaj. Rozdział zaś dedykuję Nelrinel. :*

Pod pierwszym rozdziałem wybuchła pewna wojna, jak to house mi powiedziała… „Jak rozpętałam trzecią wojnę światową' wkrótce w kinach; w roli głównej Frozenka (po raz pierwszy na ekranie)” . Tę wiadomość kieruję głównie do osób(albo raczej do jednej osoby pod kilkoma nickami), które wchodzą tu, aby pisać obraźliwe komentarze na temat mój i bloga. Powiem tylko tyle: co, myślicie, że ja się jakoś tym przejęłam? Gdyby tak było, to nie robiłabym przez całe życie nic innego, tylko się przejmowała, bo komuś coś we mnie się nie spodobało. Opinię zawsze można wyrazić, oczywiście, Polska to kraj wolny, a ja jestem patriotką i bardzo się z tego cieszę. Tyle że posiadam tutaj też taki mały bonus, mianowicie mogę skasować niektóre durne komentarze, co też będę regularnie czynić, jeżeli nie będą zawierały krytyki, tylko obelgi i pytania, kiedy przestanę pisać. Choćby się paliło i waliło, ja pisać nie przestanę. Co, myślicie, że urodziłam się wczoraj? Bloguję na Onecie prawdopodobnie dłużej, niż dziewięćdziesiąt procent z Was i znam zasady. Jeśli chce się Wam pisać mega długie komentarze zawierające obelgi i szyderstwa – bardzo proszę. Stracicie jednak czas, bo ja tego nawet nie przeczytam do końca, tylko w sekundę usunę. Pozdrawiam. xD A moich czytelników proszę: nie reagujcie na to i nie dajcie się sprowokować. Tacy ludzie są jak muchy – ignorujcie, a się znudzą i odlecą. 

87 komentarzy:

  1. ~house
    2 sierpnia 2011 o 20:24

    1!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2 sierpnia 2011 o 20:32

      Haha, brawo xD

      Usuń
    2. ~house
      2 sierpnia 2011 o 20:56

      nie no… Ty tam wiesz, co ja na temat erotyki myślę, nie będę się powtarzać xD na razie rzeczywiście wzbudzasz skandale, chcesz sobie statystykę napić i czwarta wojnę rozjuszyć ^^

      Usuń
    3. 2 sierpnia 2011 o 21:00

      Skandal to moje drugie imię! Albo raczej czwarte, bo jestem Aleksandra Weronika Łucja xD No. Ale wiesz, jak tam sobie muszki i komary chcą, niech sobie pospamują, jakie to ja beztalencie itp. Statystyka mi faktycznie skoczy xD

      Usuń
  2. Nymph
    2 sierpnia 2011 o 20:42

    { http://underwater-secrets.blog.onet.pl/ }Ze Snape’m? Na słodycz karmelu, co za (pozytywnie) porąbany rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2 sierpnia 2011 o 20:48
      No wieeem xD Ale domyślam się, że wojna i zgorszenie znów wybuchnie, bo EROTYCZNY wątek jest xD

      Usuń
    2. Nymph
      2 sierpnia 2011 o 20:54

      Oj, w to nie wątpię! W końcu trzeba jakoś spędzić te nieszczęsne wakacje, prawda?Ej, zadedykuj mi kolejny rozdział!!! *o*

      Usuń
    3. 2 sierpnia 2011 o 20:57

      Wedle życzenia xD No taaak, w końcu wiesz. Pokemonom się znudziło obleganie portali dla modelek, więc teraz wywołują zamieszki na blogach Onetowskich. No, ale przynajmniej teraz mam spokój na maxmodels xD

      Usuń
    4. Nymph
      2 sierpnia 2011 o 20:59

      Oh, kochanaś! To jeszcze Cię pomęczę, żebyś przeczytała „Wieżę Rothvor” bo jestem beznadziejnie ciekawa Twojej opinii! ;cTo Ty chyba nie widziałaś co się dzieje na bodajże models.pl. Wpadłam tam przypadkiem a założone tam profile mnie przeraziły. No normalnie pokaz tandety i pół tony tapety.

      Usuń
    5. 2 sierpnia 2011 o 21:04
      Wiesz, pół biedy, jak są plastiki. Gorzej, jak widze pokemona robiącego słit focię z rąsi i dziubem. To koszmar jest. Ano, przeczytam, ale dopiero w nocy, jak na komótkę siądę. Teraz zamierzam jeszcze coś przepisać na innego bloga, póki mnie smark z kolegą z kompa nie zwalili xD

      Usuń
    6. Nymph
      2 sierpnia 2011 o 21:08

      Toż plastiki to to samo co pokemony. To tylko taka delikatniejsza nazwa, haha XDOkej! A jak nie zobaczę komentarza od Ciebie, żyć Ci nie dam <3

      Usuń
    7. 2 sierpnia 2011 o 21:14
      Ja słowna jestem xD Bardzo xD Pokemony to raczej młodsze dzieci, np. 13-14 lat, które piją na deptakach i się podniecają Biberem, przynajmniej w mojej okolicy tak się to nazywa xD

      Usuń
  3. ~Nelrinel
    2 sierpnia 2011 o 20:44

    AHAHAHA, dla mnie! Dziękuję <3.No cóż. Jak Ci już nie omieszkałam napisać, scena jakże wybitnego orgazmu ze Snapem mnie wybitnie obrzydziła… za to z cholerną ciekawością przeczytam o współżyciu z Lockhartem XD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2 sierpnia 2011 o 20:50
      Noo, a może się rozmyślę i będzie z Flitwickiem? ;>

      Usuń
    2. ~Nelrinel
      2 sierpnia 2011 o 20:59

      Z tym kurduplem? No to powodzenia, będzie oralny cały czas XD.

      Usuń
    3. 2 sierpnia 2011 o 21:07
      Taaak a profesor Binns? xD

      Usuń
    4. ~Atramentowa
      2 sierpnia 2011 o 21:09

      Wtrącę się, fuj, Flitwick jest obrzydliwy, za mały dla Mary, pewnie by nawet nie doszedł. xD

      Usuń
    5. Whahaha, jakież tu tematy się narodziły To fakt, cytując Hermionę (chyba, nie chce mi się szukać) z 2 części, Flitwick był mistrzem pojedynków za swoich młodych lat xD

      Usuń
    6. ~Atramentowa
      2 sierpnia 2011 o 21:13

      Okej, rozumiem, że teraz pijemy do tych bardziej prywatnych pojedynków, tych takich łóżkowych, cóż, wolę nie wnikać GŁĘBIEJ jak te pojedynki się prezentowały, biedny Flitwick pewnie był wgniatany w materac i nie potrafił zwyciężać. xD

      Usuń
    7. 2 sierpnia 2011 o 21:18
      Hahaha, ale przecież mógł być na górze xD Ja się zawsze zastanawiałam, czemu on był niski. Bo był proporcjonalny, nie był więc karłem.

      Usuń
  4. ~Atramentowa
    2 sierpnia 2011 o 21:07

    Pisanie erotycznych fragmentów opanowałaś już do perfekcji. xD Kocham Severusa i w sumie podoba mi się ten tutaj, nie mam do niego żadnych zastrzeżeń, nie pasuje mi jednak powód dla którego to robią. Dla mnie se.ks powinien być tylko jeśli ludzi łączy prawdziwe uczucie, jeśli jest miłość, piękna i trwała. Wybacz, w tym temacie jestem niepoprawną romantyczką i zachowanie Mary i Seva mnie po prostu obrzydza. xDA Lockhart to oferma. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2 sierpnia 2011 o 21:09
      Opanowałam? Noo, to mogę już przestać je pisać xD Haha, nieno, ale skoro tak, to będą rzadziej. Ano, dla mnie sek.s to to samo, co dla Ciebie, ale w końcu nie każda moja bohaterka ma być taka jak Macy: sek.s tylko zarezerwowany dla osoby, którą kocha. A Mary Madeleine… wiesz, kim była osoba, po której ma imię xD Chcę jednak trochę do niej nawiązać xD

      Usuń
    2. ~Atramentowa
      2 sierpnia 2011 o 21:11

      Wiem wiem, dlatego tak mnie to opowiadanie ciekawi. xD A ja się zabieram za rozdział pierwszy na dos. xD

      Usuń
    3. 2 sierpnia 2011 o 21:13
      Ooo! Czyli prolog już jest? xD Tzn, napisany? Chcę go na blogu, no! Przeczytać! xD

      Usuń
    4. ~Atramentowa
      2 sierpnia 2011 o 21:14

      Jasne, że jest, od dwóch dni. xD

      Usuń
    5. 2 sierpnia 2011 o 21:15
      oO” Jedno zdanie na gadu mi wyślij xD

      Usuń
  5. ~Isabelle
    2 sierpnia 2011 o 21:18

    +18 a ja nie mam tyle xD no to zaszalałaś dziewczyno :D pozytywnie nakręcona, nie spodziewałam się tego :D no cóż ;D świetnie czekam na kolejny rozdział pozdrawiam! http://everything-scares.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobito, ja też nie mam nawet osiemnastki, więc oficjalnie mam zakazane czytać swoją scenę albo przynajmniej robię to na własną odpowiedzialność xD Haha, ale jeszcze pół roku do osiemnastki, łiii xD Prawko robię xD

      Usuń
  6. ~olka
    2 sierpnia 2011 o 22:15

    Widać że Mary nie lubi Lockharta,ale chociaż by szlabanu nie dostała czytając jego książki…………….Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Etam, Mary Madeleine to nie typ dziewczyny, która czyta na wakacjach lektury xD

      Usuń
  7. ~Panna de Lenfent
    3 sierpnia 2011 o 00:05

    Kurcze, dziewczyno, mam wrażenie, że czytasz w moich myślach. Bohaterka w jakiś sposób powiązana z Voldemortem, posiadająca imiona po Marii Magdalenie [co prawda w dwóch różnych wersjach, ale co tam], wychowana w sierocińcu, uprawiająca niezobowiązujący seks z Severusem. Aż się dziwnie czuję, bo mam wrażenie, że chociaż wcześniej opublikowałam prolog, a trzy pierwsze rozdziały mam gotowe od jakiegoś czasu, ktoś może uznać to za plagiat. Nieważne – Twój czy mój, w każdym razie plagiat. A nie ukrywam, że kopiowanie to jedna z niewielu rzeczy – zaraz obok nietolerancji i rasizmu – których szczerze nienawidzę. Ale wiesz, to aż niesamowite, że obie zawarłyśmy w swoich opowiadaniach wątek biblijnej grzesznicy, jeszcze do tego w tym samym czasie i niezależnie od siebie. Przyznam, że często do głowy wpada mi jakiś pomysł, a potem, np. za tydzień, widzę podobny na innym blogu, ale coś takiego zdarzyło mi się pierwszy raz. Nie czytałam wcześniej Twoich opowiadań, ponieważ chyba jakoś nigdy na nie nie trafiałam, ale wydaje mi się, że możemy mieć podobne gusta. A to z kolei zdarza się rzadko, bo zdecydowanie więcej jest blogów o dramione, perfekcyjnej Lily czy jeszcze jakichś innych mieszkańcach Gryffindoru. Cieszę się, że trafiłam tu, bo w końcu mogę poczytać coś o ciemnej stronie mocy – moim skromnym zdaniem znacznie bardziej interesującej.Wiem, że to mało istotne, ale to właśnie ze względu na imiona głównej bohaterki postanowiłam zostać tu na dłużej. Cóż mam rzec? Na razie historia się rozkręca, robi się ciekawie, dużo się dzieje, więc nie można się nudzić, ale – sądząc po prologu i tych dwóch pierwszych odcinkach – potem będzie jeszcze lepiej. Pozostaje mi więc tylko czekać, bo pewnie tu wrócę, jako że lubię skomplikowane akcje i oryginalne powiązania między bohaterami – chociażby związki uczennicy z profesorem. I do tego Voldemort, którego skrycie uwielbiam, niemal na równi z fantastycznie wykreowaną Bellatriks i jakże pociągającym Snape’em. Nie obiecuję, że będę czytać na bieżąco, ponieważ z uwagi na natłok zajęć rzadko przeglądam blogi, ale raz na jakiś czas się pojawię, jeśli oczywiście szukasz czytelników. Wiem z własnego doświadczenia, że bywa różnie i czasem wystarcza zaledwie kilka opinii tych stałych, ale nie mam pojęcia, jak Ty to postrzegasz.Hmm… chyba troszkę się rozpisałam. Cóż, czasami dopadają mnie takie słowotoki, a wtedy już trudno mi się powstrzymać.Przepraszam też za ewentualne błędy czy chaotyczny styl wypowiedzi, ale piszę to na szybko, gdyż oczy same mi się zamykają.Pozdrawiam serdecznie[zapomniane-szepty]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 sierpnia 2011 o 00:30
      Ja zaś piszę z komórki teraz i nie mogę wejść na Twojego bloga, ale skoro jest tak, jak mówisz… Kurde, to dziwne i fascynujące zarazem, bo nigdy na Twoim blogu nie byłam i również brzydzę się plagiatem. Nigdy bym nie skopiowała niczego, sama mam zbyt dużo swoich pomysłów. Ja również uwielbiam Bellę, Voldzia wprost wielbię, a czarne charaktery są wg mnie o wiele ciekawsze od białych. Ja jestem ekscentryczką i nie boję się dziwnych mieszanek. Jeśli chcesz, możesz czytać, wiadomo, ja Twój blog też chętnie odwiedzę xD

      Usuń
    2. ~Panna de Lenfent
      3 sierpnia 2011 o 01:07

      Wiesz, wydaje mi się, że czarne charaktery po prostu mają to coś – coś intrygującego, a zarazem sprawiającego, że trudno jest ich wiarygodnie przedstawic. Może po prostu obie lubimy wyzwania albo same utożsamiamy się z tymi z pozoru złymi bohaterami? Ja właściwie nigdy aniołkiem nie byłam, więc może coś w tym jest. Ty chyba też nie, jak można wnioskowac z powyższego tekstu ; D. W każdym razie dodaję Cię do linków.Pozdrawiam ; )

      Usuń
    3. 3 sierpnia 2011 o 01:28
      Oj tak, zawsze byłam przeciwko całemu światu, metaforycznie to określając. Ano, ja Cię dodam jutro. Nadal tkwię na komórce xD

      Usuń
    4. Nymph
      3 sierpnia 2011 o 02:13

      Mnie i Nelrinel też dodaj, paskudo XD

      Usuń
    5. 3 sierpnia 2011 o 09:30
      Wieeeem! Ale muszę się zalogować na linki. Widziałaś, ile ja ich mam? Poukładanie tego… lol xD

      Usuń
    6. Nymph
      3 sierpnia 2011 o 11:55

      Widziałam, nie wspominając, ze co najmniej 2/5 blogów z Twoich linków są już skasowane XDDDDBtw. Odpisałam na komentarz na swoim blogu.

      Usuń
    7. 3 sierpnia 2011 o 11:58
      Wiem, ale ja je tam trzymam z sentymentu. Wiesz, te czasy, kiedy ja zaczynałam blogować… aaach, to były czasy. Nie było miejsca na tandetę xD

      Usuń
    8. Nymph
      3 sierpnia 2011 o 12:06

      Nawet mój „Przypływ” tam jest! Boże, ale ja byłam wtedy żałosna (nie to, żeby się wiele od tamtego czasu zmieniło) XDDDD

      Usuń
    9. 3 sierpnia 2011 o 12:27
      W moich linkach? Łał xD Etam, nie chodzi o żałosność, tylko o sam fakt, że ludzie myśleli wtedy normalnie. Tęsknię za tamtymi czasami!

      Usuń
  8. ~Cor
    3 sierpnia 2011 o 02:16

    He, he… Od razu przeszłaś do konkretów, że tak to ujmę. Scenka nie powiem gorąca, aż mi się płytka w laptopie rozgrzała. Chociaż najbardziej podobał mi się opis lekcji u lalusiowatego Gilderoya i MM; reakcja i zachowanie, za które już ją ubóstwiam. Ciekawa jestem jak będzie wyglądał ten szlaban, bo u niego to chyba tylko opisać jego wspaniałe, mężne dokonania. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, a dyskusja pod poprzednim rozdziałem doprowadziła mnie do łez… Uśmiałam się jak nigdy. Nie wiem, Ci ludzie wierzą w to, że ktokolwiek to czyta i bierze poważnie?PozdrawiamP.S. Jakbyś mogła Frozenko, to proszę informuj mnie w zakładce PRZYPOMINAJKA, bo do SPAM-u zaglądam rzadko i mogłabym coś przeoczyć, a tak na pewno nic mi nie umknie.Miłego dnia jutro ;) i czekam niecierpliwie na CD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 sierpnia 2011 o 09:46
      Spoko, jak pani życzy :D Powiem tak: ta dyskusja pod poprzednim rozdziałem sprawiła, że zamiast siedzieć w niedzielę przed telewizorem i pstrykać pilotem, przeczytałam niezłą komedię xD Ano, chciałam zacząć czymś szokującym, bo nigdy przeważnie żadne opowiadanie nie zaczyna się ostrą sceną, zwykle wszystko jest spokojne. Taki szok lekki. Ale to nie znaczy, że teraz co drugi rozdział będą sceny erotyczne, nie, od tego mam innego bloga xD Teraz chciałabym się skupić na zdejmowaniu maski z Mary Madeleine, odsłoną jej uczuć itp. xD

      Usuń
  9. ~Kasia
    3 sierpnia 2011 o 08:20

    Bardzo podoba mi się twój blog tak jak i inne więc nie wiem co tym ludziom przeszkadza w Twoich opowiadaniach :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 sierpnia 2011 o 09:52
      Może właśnie to, że jest dobry xD Albo to, że to JA go prowadzę, w większości ludzie są jednakowi, to szary tłum, który nie toleruje dziwności i kreatywności xD A ja się dla nich nie zamierzam zmieniać, dalej będę ekscentryczna xD

      Usuń
  10. ~Elizabeth
    3 sierpnia 2011 o 09:42

    Jesteś pozytywnie nieprzewidywalna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 sierpnia 2011 o 09:50
      Whahaha, jestem straszna xD

      Usuń
    2. ~Elizabeth
      3 sierpnia 2011 o 11:25

      Nie jesteś! Jeszcze, tak myślę ;p

      Usuń
    3. 3 sierpnia 2011 o 11:56
      No dobra, jestem zUa xD

      Usuń
    4. ~Elizabeth
      3 sierpnia 2011 o 16:30

      Jeszcze lepiej!

      Usuń
  11. ~Mortal.
    3 sierpnia 2011 o 14:26

    Wreszcie czytam coś twojego od prawie samego początku. :) Inne twoje opowiadania czytam od czasu do czasu jak jakiś rozdział naprawdę mnie zaciekawi, a na siostrzenicy straciłam rachubę gdzieś po 260 którymśtam i później nie chciało mi się nadrabiać zaległości. Zazwyczaj też nie komentowałam, bo robiłabym to pod co 3 czy 4 rozdziałem. Ale tutaj będzie inaczej, bo podziwiam tę historię i fabułę, i Ciebie, bo zdołałaś wszystkich zaciekawić i tak wspaniale opisywać zdarzenia. Też chciałabym tak pisać. :DA najbardziej podobała mi się końcówka z Lockhartem, bo sama też go szczerze nienawidziłam w książce (jak pewnie większość osób). No i ogólna postawa Marie, bo jest świetnie wykreowana i widać, że poświęciłaś jej charakterowi dużo czasu. Nareszcie nie ma wkurzającego Malfoya, który jest w prawie każdym opowiadaniu o śmierciożercach. za to też plus. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 sierpnia 2011 o 16:07
      W takim razie bardzo się cieszę, że opowiadanie Ci się podoba. Malfoya tutaj praktycznie nie będzie, jak w większości opowiadań. Będzie się działo ;>

      Usuń
  12. ~fear
    3 sierpnia 2011 o 15:29

    hu hu romansik z Sevkiem ? haha dobre. Ale w całej twojej notce najbardziej podobało mi się podsumowanie rozdziału ;] Było świetne i naprawdę uważam, że głupio by było gdybyś się przejęła bo piszesz świetnie, a ja < i nie tylko ja, ale wiele innych osób też> kochamy twoje opowiadania. Pozdrawiam:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 sierpnia 2011 o 15:59
      Zaraz tam romans. Niezobowiujący seks od czasu do czasu. Spodziewałam się tu przez tą scenę kolejnej wojny, a tu taki spokój? xD

      Usuń
  13. ~Antalia H.T.
    3 sierpnia 2011 o 18:28

    Cóż, widzę, że skasowałaś komentarz, w którym pisałam, co myślę na temat zastępowania akcji opisami w ‚bohaterach’… To były według Ciebie obelgi? Wydaje mi się, że po prostu nie potrafisz przyjąć krytyki, i dlatego wszystko, co Ci się nie podoba, ignorujesz pod tym pretekstem. To nie jest zbyt dojrzała podstawa. I zauważ, że wcale Cię nie obrażam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 sierpnia 2011 o 20:30
      Ten również skasuję, ponieważ nie będę z Tobą dyskutować i się tłumaczyć. Dziecinne zachowanie? Nie, raczej ignorancyjne. Powiedz mi, czemu nie odczepisz się łaskawie od mojego bloga? Znajdź sobie jakieś słit opowiadanko o równie słitaśnej Lily i tam się dowartościowuj.

      Usuń
  14. ~ona
    3 sierpnia 2011 o 21:00

    Nie wiem czy odpowiadasz jeszcze na wywiaderze, a koniecznie chcę zapytać. W jaki sposób znajdujesz artystów, którym pozujesz i jak to się odbywa? Znacie się od dawna, poznajecie przez internet? Mieszkacie gdzieś blisko siebie, czy niekoniecznie? Jak często masz takie sesje? Ktoś komuś płaci? Pytam bo ciekawi mnie to, sama kiedyś myślałam o modelingu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 sierpnia 2011 o 21:43
      Odpowiadam, odpowiadam. Powiem tak. Ja radziłam sobie od samego początku sama. Specjalnie nie musiałam się rozglądać za fotografami. Ja polecam taki patent. Małymi kroczkami zmierzać na szczyt. Nie trzeba płacić 200 zł. za super sesję, która będzie dobra technicznie. Z czasem dobrzy fotograficy zaczną o Ciebie zabiegać.

      Usuń
    2. ~ona
      4 sierpnia 2011 o 09:33

      Ok, ale co rozumiesz przez ‚małe kroczki’? xD

      Usuń
    3. 4 sierpnia 2011 o 09:39
      To, że jak się nie ma doświadczenia, to wiadomo, że modelka nie zagra przed aparatem tak, żeby to zdjęcie było dobre. Może się krępować, więcej lub mniej, ale nie ma sensu wydać tyle kasy na jedną sesję, kiedy fotograf ją poustawia. Modelka niczego się wtedy nie nauczy. Oczywiście, każdy ma swoje metody, ale ja polecam moją, bo nie straciłam niewiadomo ile pieniędzy na te wszystkie sesje, ale moje doświadczenie jest już znacznie większe. Jakby to określić, hmm… O, rozwijałam się razem z niedoświadczonymi fotografami. Wiesz, ja na początku 0 doświadczenia, fotograf też, a potem, kiedy mój „lewel” rósł, wybierałam fotografów z coraz wyższej półki. Rozumiesz już? xD

      Usuń
  15. ~ona
    4 sierpnia 2011 o 11:46

    No dobra, ale jak poznałaś tych fotografów, w jaki sposób się z nimi umówiłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4 sierpnia 2011 o 15:36
      Przez różne portale dla modelek. Wystarczy w gogle wpisać xD

      Usuń
  16. antypatyczna@vp.pl
    4 sierpnia 2011 o 10:00

    och! czytałam notkę z zapartym tchem! podobało mi się praktycznie wszytko! świetnie opisałaś scenę miłosną Severusa i Marii, lekcję z Lockhartem. Lubię jak ktoś pisze z pasją ale zachowuje taką lekkość. Ty właśnie tak piszesz. Dodaję do linków na http://badstoryofevans.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4 sierpnia 2011 o 10:07
      Ja to po prostu kocham, opisywać wszystko, to nie ma nic wspólnego z talentem czy jego brakiem. Jeśli coś się kocha, to się robi wszystko, żeby to było dobre xD Też Cię dodaję xD

      Usuń
  17. ~Nadia
    5 sierpnia 2011 o 00:48

    Frozen, bój się wszystkich bogów przeszłych i przyszłych! Czy Ty masz jeszcze czas na coś innego poza pisaniem? Ja szczerze powiem, że ledwo wyrabiam z czytaniem ;) Twoje nowe opowiadanie zapowiada się interesująco. Co z tego, że bohaterka podobna do poprzednich, jak Ci to ktoś zarzucił? Bohaterki mojej wyobraźni też są do siebie podobne, pewnie dlatego że są podobne do mnie :D Ale cieszę się, że się nie przejmujesz głupimi komentarzami. Miałam tu ponarzekać na ich autorów, ale szkoda klawiatury. Nie czekam na nowe posty, bo jeszcze muszę nadrobić stare, lecz mimo to pisz, pisz, bo najważniejsze, że Ty to lubisz ( i garść Twoich fanów).Co jeszcze… Aha! Julia Riddle wróci, tylko głupi onet zabrał jej pocztę i musi wszystko zrobić od nowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5 sierpnia 2011 o 10:17
      O kurde, Starzy Starzy Czytelnicy powracają, ja nie mogę, moje marzenie się spełniło :D Już myślałam, że ludzie moich czasów dawno porzcili fanciki na onecie, rozpierzchli się… Ja czekam na rozdział u Ciebie, koniecznie musisz mnie poinformować xD

      Usuń
    2. ~Nadia
      5 sierpnia 2011 o 21:24

      A widzisz, marzenia się spełniają :) Ale masz rację, ja wszystkie moje stare linki mogę wyrzucić do kosza, blogi zawieszone albo usunięte. Tylko Ty ciągle trwasz na posterunku, a ja wiedziałam, że w końcu się zbiorę do powrotu. Mój nowy adres: http://historia-julii-riddle.blog.onet.pl/Wygląd jeszcze nie dopracowany, więc wejście na własną odpowiedzialność ;D

      Usuń
    3. 5 sierpnia 2011 o 21:30
      Ja z linkami mam tak, że jak ktoś się na linki-frozenki dostanie, to już na zawsze zostanie xD Jestem sentymentalna, i co z tego, że połowa blogów jest usunięta? xD Ooo, chcesz szablon? xD Z chęcią zrobię, tylko mi dostarcz zdjęcia. Na gg możesz mi wysłać: 12554927

      Usuń
  18. ~Katte
    5 sierpnia 2011 o 21:19

    Witaj ; )Przypadkiem weszłam na Twojego bloga i o dziwo, zatrzymałam się ; )Co prawda, teraz ciągle pojawia się opowiadanie o tematyce Potterowskiej, aczkolwiek zaciekawiłaś mnie. Romans ze Snapem mnie tutaj załkowicie zaskoczył, ponieważ nigdy takowych nie czytałam. No oczywiście, podoba mi się; )Na razie widzę, tylko dwa rozdziały+prolog. Będę z chęcią czekała na kolejne ; ) Tylko z tego co wyczytałam, bohaterka chyba idzie do ostatniej klasy, a mimo wszystko Gilderoy i wjazd Pottera i Rona na samochodzie, jest z drugiej częsci. Podoba mi się takie zestawienie, niektórych scen, w innym czasie ; )Życzę dużo weny ; )PS> jeśli możesz mnie powiadamiać o nowościach, byłabym wdzieczna.www.skrzydla-wspomnien-katte.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~Nadia
      5 sierpnia 2011 o 21:30

      O tak, ta dziewczyna umie zaszokować :) A Snape wcale nie jest aż taki oślizgły jak go Potter opisuje ;PA rozwiązanie czasowe bardzo dobre, nie każdy główny bohater musi chodzić z Harrym do klasy, prawda?

      Usuń
    2. 5 sierpnia 2011 o 21:34
      No właśnie. Hmm, w moich opowiadaniach tylko na scp i ss główne bohaterki są w wieku Pottera. Powiem szczerze: dawniej mnie kręciło opisywanie scen w Hogwarcie, ale w sumie po co robić to wciąż i wciąż, lepiej wymyślać i zmieniać! xD

      Usuń
  19. ~Aga:P
    5 sierpnia 2011 o 22:40

    Ten blog jest extra!!! Zresztą jak wszystkie twoje blogi. Mam nadzieję, ze szybko dodasz coś nowego.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 6 sierpnia 2011 o 09:02
      Łał, dzięki xD Mojego brata dziś nie ma, więc ja oblegam kompa i rozdział dzisiaj dodaję xD

      Usuń
  20. ~ThisLove ;D
    6 sierpnia 2011 o 14:34

    Na pewno się tego nie spodziewałam xD Mary i Snape ? Dobra, już się przyzwyczaiłam do Twoich pomysłów ;D Odcinek naprawdę świetny. Uwielbiam Twoje opowiadania ;) Skądś znam te zdjęcie Mary Madeleine Lucie Francis (Riddle) w bohaterach xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 6 sierpnia 2011 o 14:37
      Hahaha, co do zdjęcia, to mam do powiedzenia tylko tyle: ;> Ale nie, to nie ja. Powiem tak. Ja jestem we wszystkich moich opowiadaniach. Nawet na bohaterach. Ale nie jestem z pewnością żadną z głównych bohaterek. Szukajcie więc ;>

      Usuń
  21. ~Sheirana
    10 sierpnia 2011 o 21:37

    Ubawiłam się niezmiernie komentarzami pod poprzednim rozdziałem xD Ach, jak ja lubię jatki na blogach, mam wtedy taką radochę z tych wszystkich niewydarzonych krytykantów, którzy sami do końca nie wiedzą, o czym mówią, ale są najmądrzejsi.A tak na główny temat – opowiadanie mi się podoba jak najbardziej, aczkolwiek nie podzielam seksualnej fascynacji Snapem. Ale o gustach się nie dyskutuje ^^. I proszę mnie łaskawie powiadamiać o NN xPPozdrawiam.[sheirana]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 sierpnia 2011 o 21:57
      Etam zaraz seksualna fascynacja. Dziewczątko jest zagubione, no a Snape zna jej sekret i w ogóle… jest jej ojcem i kochankiem w jednym, jeżeli to w ogóle możliwe xD

      Usuń
    2. ~Sheirana
      11 sierpnia 2011 o 00:45

      Takie tam pseudo-kazirodztwo, ale to nie szkodzi xD Różne rzeczy się w życiu przerabia, zwłaszcza w takim życiu, czyż nie? ^.^

      Usuń
    3. 11 sierpnia 2011 o 15:27
      Taaak, i zwłaszcza jeśli jest się stworzonym przez Frozenkę. Na scp dzieje się podobnie przecież, nie? xD Więc nie powinno to dziwić xD

      Usuń
    4. ~Sheirana
      11 sierpnia 2011 o 18:04

      A czy mnie to dziwi? Mnie już nic nie zdziwi, a już tym bardziej w Twoim wykonaniu xDNawiązując do tematu niżej, ja powinnam jeszcze czekać aż 3 lata, ale mało mnie to obchodzi. 15 skończyłam, więc mi nie zaszkodzi xD

      Usuń
    5. 11 sierpnia 2011 o 20:40
      Hahaha, każdy czyta na własną odpowiedzialność. Przed każdą sceną miłosną jest informacja xD Za chwilę rozdział xD

      Usuń
    6. ~Sheirana
      11 sierpnia 2011 o 21:14

      Wiesz, mnie już chyba nic nie zaszkodzi, więc mi to zwisa, grunt, że nie próbuję wcielać w życie tego wszystkiego, co już czytałam xD

      Usuń
    7. 11 sierpnia 2011 o 21:17
      Haahha xD Kurde. Coś znów się z onetem dzieje. Miał być rozdział, ale nie mam pojęcia, kiedy będzie, bo się opublikować nie chce. Znając życie, jutro rano, jak na kompa wejdę, to będzie z dziesięć tych samych „3 rozdziałów” opublikowanych. Bądźcie w takim wypadku łaskawi i komentujcie pod najbardziej świeżym, ok? xD

      Usuń
    8. ~Sheirana
      11 sierpnia 2011 o 21:45

      Ach, Onet… Ksiądz Natanek powinien to w jakimś swoim kazaniu uznać za dzieło szatana.A tak z innej beczki, zastanawiałam się po lekturze tych przezabawnych komentarzy pod 1. rozdziałem, gdzie we wszystkich Twoich głównych bohaterkach podobieństwo i jakoś nie mogę się doszukać łudzącego podobieństwa pomiędzy, np. Sophie, Dżahmes i Macy, ale dobra… Niektórzy widzą rzeczy, których nie ma, tak niestety bywa.

      Usuń
    9. 11 sierpnia 2011 o 21:59
      Normalnie tamte osoby to jakieś medium, bo inaczej tego określić nie mogę xD

      Usuń
  22. zuzanka331361@buziaczek.pl
    11 sierpnia 2011 o 09:55

    a wiec tak – ja też nie muszę zasiadać przed telewizor by się pośmiać, bo widzę, ze u ciebie niezły cyrk jest. powiem ci, że też przypuszczałam że będzie niezła afera, bo takie blogi o zabarwieniu religijnym, raczej często się z tym spotykają. dobrze, że się tym nie przejmujesz. ludzie tutaj są mocni w gębie i tylko z anonima potrafią pisać. chore. a co do rozdziału to bardzo mi się podobał, chociaż powinnam go w sumie przeczytać za 6 lat Oo. w każdym razie zgadzam się że Lockhart to laluś, jakich mało. ja to bym go powiesiła za te blond kudły pod moim żyrandolem. dobra, idę skończyć czytać tą kłótnie, bo się wciągnęłam :D .

    OdpowiedzUsuń
  23. zuzanka331361@buziaczek.pl
    11 sierpnia 2011 o 09:56

    a wiec tak – ja też nie muszę zasiadać przed telewizor by się pośmiać, bo widzę, ze u ciebie niezły cyrk jest. powiem ci, że też przypuszczałam że będzie niezła afera, bo takie blogi o zabarwieniu religijnym, raczej często się z tym spotykają. dobrze, że się tym nie przejmujesz. ludzie tutaj są mocni w gębie i tylko z anonima potrafią pisać. chore. a co do rozdziału to bardzo mi się podobał, chociaż powinnam go w sumie przeczytać za 6 lat Oo. w każdym razie zgadzam się że Lockhart to laluś, jakich mało. ja to bym go powiesiła za te blond kudły pod moim żyrandolem. dobra, idę skończyć czytać tą kłótnie, bo się wciągnęłam :D .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 11 sierpnia 2011 o 15:30
      Hahaha, a ja dopiero tę scenę za pół roku mogłabym przeczytać. Moją scenę :D No cóż, ale człowiek sie rozwija. Mnie tam w sumie nawet bawi tamta wojna, ciekawa jestem, kiedy wybuchnie kolejna, bo już mi się powoli nudzi przed komputerem :D MNIE xD A ja jestem tak uzależniona, że szok xD

      Usuń